Zadowolenie z tempa jazdy, ale z poczuciem utraconego wyniku sportowego – tak Łukasz Byśkiniewicz i Daniel Siatkowski podsumowali na mecie swój udział w Rajdzie Nadwiślańskim. Zawody z bazą w Puławach były drugą rundą Samochodowych Mistrzostw Polski 2025.
Byśkiniewicz i Siatkowski podobnie jak rok temu przekonali się, jak zaskakujące są odcinki specjalne Rajdu Nadwiślańskiego. Sobotni etap rozgrywany był tuż po opadach deszczu. Na trasie czyhały błotne pułapki, czego doświadczyła załoga, wypadając na jednym z zakrętów. Byśkiniewicz i Siatkowski powrócili na niedzielne odcinki specjalne w systemie Super Rally. Prezentowali szybkie tempo. Jednak straty z soboty były zbyt duże, aby myśleć o dobrym wyniku. Ostatecznie zdobyli punkty za 6. miejsce w klasie i zdobyli dodatkowy punkt za 5. miejsce na premiowanym Power Stage’u.
Łukasz Byśkiniewicz:
Na Rajdzie Nadwiślańskim jechało nam się świetnie. Nawiązywaliśmy kontakt ze ścisłą czołówką. Uzyskiwaliśmy też lepsze czasy od niektórych załóg dysponujących nowszymi generacjami rajdowej Fabii. Miałem bardzo dobrze poustawiane auto i trafnie dobieraliśmy opony Michelin. Niestety rajdy to taki sport, w którym nawet mały błąd może słono kosztować. Na zabłoconym zakręcie pojechałem może o 6-8 km/h za szybko, jednak to wystarczyło, aby wysunąć się z drogi. Pech chciał, że w trawie ukryty był betonowy murek. Uderzyliśmy w niego, robiąc jedną rolkę i stając na kołach. Myślałem, że nie mamy pół przodu, na szczęście straty nie były wielkie. Nasz serwis K Rally Team usunął uszkodzenia, za co bardzo dziękuję. Cieszę się, że powróciliśmy na niedzielne odcinki specjalne, ponieważ dalej jechało nam się świetnie i uzyskiwaliśmy dobre czasy w pierwszej piątce. Wielka szkoda tego wypadnięcia, ponieważ uciekło sporo punktów za wysokie miejsce. Trzeba jednak o tym zapomnieć i skupić się na dobrych przygotowaniach do najważniejszego startu w kalendarzu RSMP: do szutrowego Rajdu Polski, który odbędzie się już 13-15 czerwca.
Daniel Siatkowski:
Wychodzi na to, że jesteśmy bardzo powtarzalni na Rajdzie Nadwiślańskim. To taki głupi błąd, który pozbawił nas dobrego wyniku, dobrego miejsca na mecie. Po wypadnięciu z drogi powróciliśmy do rywalizacji, ponieważ nie chcieliśmy wracać do domów z opuszczonymi głowami, tylko złapać jeszcze trochę radości z jazdy przed Rajdem Polski. Drugiego dnia rzeczywiście mieliśmy wiele radochy z jazdy, prezentowaliśmy solidne tempo. Wiadomo, że jest nam szkoda utraconego wyniku, ale cóż… to nie są szachy, tylko sport ekstremalny. Zapominamy o Rajdzie Nadwiślańskim i już jesteśmy myślami przy Rajdzie Polski.